Lubię porządek. Lubię, gdy wszystko jest na swoim miejscu. Skarpetki ze skarpetkami, bielizna z bielizną. Odpowiednie szafki i szuflady pomagają zaprowadzić porządek w rzeczach osobistych. Są bardzo pomocne, gdy chodzi o przedmioty. Ale w stosunku do ludzi – mogą być zagrożeniem.
Jeśli odkryjemy, że ktoś nas „zaszufladkował”, robi się nam przykro. „Jak to, ja – leń? Tylko raz powiedziałem, że mi się nie chce!” Nie jest przyjemnie znaleźć się w szufladce z krytyczną etykietą.
Pomyśl: jak często nawet nie wiesz, że ktoś Cię już „podsumował”?
Z wielką łatwością my sami postępujemy tak wobec innych. Szufladkujemy niemal automatycznie, nie poświęcając temu procesowi głębszej refleksji.
Dlaczego tak się dzieje? Czemu bez trudu przychodzi mi przypisywanie ludziom cech, których nie posiadają, w oparciu o jakieś pojedyncze zachowanie, ich gust, towarzystwo, w jakim się obracają?
Poruszam temat „szufladkowania”, ponieważ dotyczy nas wszystkich. Dotyczył nawet Jezusa, co nietrudno zauważyć, czytając uważnie Biblię. Jakie są skutki szufladkowania i co powinniśmy na to poradzić?
Z tego filmu dowiesz się:
- skąd się wzięło szufladkowanie ludzi i czemu wydaje się naturalne
- co możesz stracić, szufladkując ludzi
- dlaczego szufladkowanie nie jest częścią Bożego planu
- jaka jest alternatywa dla szufladkowania
Czy dostrzegasz ten problem u siebie?
Czy widzisz, że i Ty czasem (nawet nieświadomie) szufladkujesz ludzi?
Podejmij wyzwanie! Wypuść z szufladek Twoich znajomych, ale także tych, o których tylko ocierasz się przypadkiem. Uwolnij panią z pieskiem, recepcjonistkę w biurowcu, kierowcę autobusu! Dla Boga ci ludzie są tak samo wyjątkowi, jak Ty.
Bóg nie wrzuca ich do szufladek – dlaczego nie postąpić tak, jak On?Stykanie się z nowymi informacjami wymaga od nas ciągłego sortowania. Cały czas dochodzą do nas nowe dane, które musimy gdzieś upchnąć. W naturalny sposób klasyfikujemy jedne rzeczy jako dobre, inne jako złe; jedne jako ciekawe, inne jako nieciekawe.
Sortowanie pomaga nam dołączać nowe rzeczy do starych i w jakiś sposób oswaja nas z nowością. Odbywa się to zwykle z pomocą jakichś norm, które kiedyś sobie ustaliliśmy, czy przyjęliśmy z otoczenia.
Gdybym uważała, że osoby w kapeluszach są niedowartościowane i chcą się wyróżnić, to spotykając taką osobę na ulicy od razu uznam ją za właśnie taką. Przez takie założenie nie będę chciała poznawać ludzi w kapeluszach, nigdy się do nich nie zbliżę i ich nie poznam.
Jakiś czas temu byłam z rodziną na festiwalu. Były tam różne sceny muzyczne, każda z innym rodzajem muzyki. Ponieważ nie przepadamy za heavy metalem, unikaliśmy sceny, gdzie był on grany. Ale pewnego dnia muzyka ta szczególnie dała nam się we znaki i mój mąż poszedł w końcu zobaczyć, jacy ludzie to grają. Zakładał po cichu, że natknie się na jakichś obrzydliwych dewiantów.
Kiedy dotarł w pobliże sceny, nagle wokalista przerwał śpiew i zaczął opowiadać o tym, jak ważna dla niego jest przyroda, jak dba o zwierzęta i jak bardzo chciałby promować ich prawa poprzez swoją muzykę. Wtedy mój mąż zdał sobie sprawę, że zbyt szybko zaszufladkował tych ludzi. Z góry założył, że są to osoby niewrażliwe, bez serca, a tymczasem okazało się, że ich nastawienie było zupełnie inne.
Zjawisko sortowania ludzi według pojedynczych cech może być bardzo niebezpieczne. Przypomina trochę wekowanie słoików przed zimą, gdy naklejamy nalepki, aby wiedzieć, co jest w środku. W naszej głowie także naklejamy etykiety pod wpływem pewnych doświadczeń, ale też kultury czy wychowania. Mamy takie etykiety, czy szuflady dla buntowników, cwaniaków, dziwaków – tym więcej, im więcej różnych zjawisk doświadczyliśmy w życiu.
Są tacy ludzie, którzy mają w głowie tylko dwie szuflady: „dobre” i „złe”. Dla nich wszystko jest czarno-białe, nie ma odcieni szarości i stają się oni niebezpieczni przez skłonność do fanatyzmu. Ale niezależnie od tego, ile mamy szuflad, powodują one, że uprzedzamy się do ludzi. Przez to, że wrzucamy kogoś do szuflady na początku znajomości, nie dajemy sobie okazji, by odczuć radość z poznawania tej osoby. Nie odczujemy błogosławieństwa umieszczenia tej osoby poza szufladą, a nawet w ogóle wyjęcia wszystkich z szuflad, do których ich upakowaliśmy.
Sortowanie ludzi możesz uznać za szczególnie krzywdzące, jeśli sam padniesz tego ofiarą. Np. jeśli uważasz, że Twój szef jest wybuchowy, nie zbliżysz się do niego i nie dowiesz się, jakim wspaniałym mężem i ojcem jest na co dzień. Nie będziesz miał okazji nauczyć się od niego niczego dobrego. Przy każdej takiej szufladzie może pojawić się podobny problem – niczego nie nauczysz się od ludzi, których raz zaszufladkujesz.
Im więcej ludzi człowiek poznaje, im więcej ma doświadczeń, tym łatwiej zrezygnować mu ze stosowania takich szuflad. Duch Święty przekonuje nas, że każdy stworzony jest w unikalny sposób. Jeśli kogoś zaszufladkujemy, nie będzie mógł się rozwijać, wzrastać, ani stać się błogosławieństwem dla nas i innych.
Również sam Jezus był szufladkowany. Np. nazywano Go żarłokiem i pijakiem, bo bywał na przyjęciach, zabawach, odwiedzał różnych ludzi. Niektórym się nie podobało, że Jezus lubił być w towarzystwie, tam, gdzie jest wesoło – dlatego widzieli Go tylko przez ten pryzmat, zupełnie nie dostrzegając całego Jego nauczania.
Inna nalepka, którą otrzymał Jezus, to „przyjaciel celników i grzeszników”. Pewnie ludzie zauważyli, że lubi spędzać z nimi czas – a skoro spędza czas z ludźmi nieczystymi moralnie, to zapewne i On nie jest czysty. Nie rozumieli miłości Jezusa do ludzi i jego braku strachu przed grzechem. Nie mieli takiego poczucia, jak On, że Bóg, który mieszka w nas jest potężniejszy od grzechu i nie musimy się obawiać towarzystwa ludzi, którzy potrzebują nas i naszej uwagi.
Niektórzy uważali Jezusa za oszusta, bo nazywał siebie Mesjaszem, a proroctwa mówiły, że Mesjasz będzie pochodził z Betlejem, nie z Nazaretu. Nie znając faktów z życia Jezusa łatwo włożyli go do szufladki z oszustami. W efekcie pozbawili się możliwości poznania twarzą w twarz samego Mesjasza, pozbawili się zbawienia.
Jezus czynił wielkie cuda Bożą mocą, ale niektórym nie mieściło się to w głowach. Nie mieli odpowiedniej szufladki – dlatego najwygodniej było im wrzucić go do szufladki „zła moc”. Uznali, że moc Jezusa pochodzi od Belzebuba.
I teraz pytanie do Ciebie: czy Ty podobnie nie szufladkujesz ludzi? Czy nie masz szufladki np. dla osób chodzących do innego kościoła? Czy nie zakładasz, że skoro tak robią, na pewno wierzą w niewłaściwego Boga, albo wierzą w niewłaściwy sposób, albo błądzą w swojej wierze? A może uważasz, że nie są do końca uczciwi?
A może masz szufladkę dla osób, które nie ubierają się kolorowo? Skoro nie noszą kolorów, to pewnie są nudni, więc lepiej nie mieć z nimi do czynienia.
A co z szufladką dla osób, które nie ukończyły wyższych studiów? Czy nie są oni po prostu głupi? Skoro nie skończyli żadnej uczelni, nie ma co z nimi rozmawiać…
Dlatego dziś stawiam przed Tobą wyzwanie: pootwieraj wszystkie szufladki! Powyrzucaj ludzi, których tam trzymasz (bo i tak się w nich nie mieszczą). I żyj bez etykiet! Poznawaj ludzi takimi, jakimi są. Zadawaj im pytania. Pozbaw się uprzedzeń, przeświadczeń, a życie stanie się o wiele bardziej kolorowe. Będziesz mógł czerpać z ich doświadczenia i z tego, jak są wspaniali. Naucz się kochać, akceptować i dawać ludziom wolność w byciu takimi, jakimi są.