Często jestem zapraszana do Kościołów, aby dzielić się moimi doświadczeniami z życia z Bogiem, służby na Kościele Ulicznym oraz z misji w Pakistanie. Jest tego naprawdę dużo. Godzinami mogę na ich temat mówić. Te historie przepełniają moje serce i jestem zawsze gotowa, aby o nich opowiadać i nie muszę się wiele zastanawiać nad tym co mam powiedzieć. Dokładnie według zasady: „z obfitości serca mówią usta” (Łk 6,45).
Słuchacze są zawsze zbudowani, bo jest czym. Bóg dokonuje zdumiewających rzeczy w tych czasach. Opowiadam o dziełach Pana, bo jest to sposób oddawanie Jemu chwały. „Sławcie Pana, wzywajcie Jego imienia, głoście dzieła Jego wśród narodów!” (Ps 105,1).
Niestety czasami myśli słuchaczy odpływają od Boga i zaczynają brzmieć tak: „Jej wszystko wychodzi! Bóg jest z niej zadowolony, nie tak jak ze mnie!”. Odzywa się niskie poczucie wartości. Niezadowolenie z siebie. Rozczarowanie. Podczas moich wystąpień wywyższam Boga. Rzeczy, które mówię są prawdziwe, ale prawda jest te taka, że za trwanie na służbie często płacę wysoką cenę. Czasami bardzo wysoką. Często pojawiają łzy, lecz nigdy wątpliwość.
Bóg każdemu z nas dał talenty. Jednemu pięć, innemu trzy, kolejnemu. Nie jest istotne ile kto dostał, lecz to co z nimi zrobi. Jezus był zachwycony ofiarą ubogiej wdowy, która wrzuciła do skarbonki tylko dwa grosze: „Posłuchajcie! Ta biedna wdowa dała więcej niż wszyscy bogacze razem wzięci! Oni bowiem wrzucili tylko część tego, co mieli w nadmiarze, ona zaś oddała wszystko, co miała na życie” (Łk 21,3.4).
Jeżeli pomnażasz to, co dostałeś, Bóg jest z ciebie zadowolony. Jeżeli jesteś dzisiaj dalej niż rok temu o tej porze, Bóg jest z ciebie zadowolony. Jeżeli stawiasz dzisiaj krok wiary, próbujesz nowej rzeczy, Bóg jest z ciebie zadowolony. Nieważne w jakim miejscu jesteś względem innych. Ważne jest to w jakim jesteś miejscu względem siebie z przeszłości.
Mamy w zespole Kościoła Ulicznego chłopaka, który trzy miesiące temu się nawrócił. Niewiele jeszcze wie, bo jest zbyt młody, aby być nauczycielem. Wie natomiast dobrze to, co Jezus dla niego uczynił i to jest największą radością jego życia, które całkowicie się zmieniło. Ten chłopak może publicznie głosić przez mikrofon o swojej nadziei, może rozdawać ulotki, może modlić się o ludzi na ulicy, ale także ścierać podłogi i myć naczynia. Nigdy o nic nie musimy go prosić. On sam widzi co trzeba zrobić. A gdy wraca wieczorem zmęczony do domu, o godz. 11.00 w nocy upiecze jeszcze ciasto na dzień następny, aby ludziom w kościele było przyjemniej. Nie wiem ile ma talentów 1, 3 czy 5, ale wiem, że nieustannie je rozwija. W dodatku robi to z dużym uśmiechem. Na tym polega nowo narodzenie.
Jeżeli pomnażasz to, co dostałeś, Bóg jest z ciebie zadowolony.
Z tego filmu dowiesz się:
-
jakie są owoce chodzenia z Bogiem na co dzień
-
jak mogą wyglądać owoce, których pozornie nie ma
-
jak pozwolić Bogu działać w sobie bez zamartwiania się i stresowania
Za chodzenie za Bogiem płaci się cenę (Łk 9,23). Jednak za nie chodzenie z Bogiem płaci się znacznie wyższą cenę. Obowiązek rozwoju, jaki Bóg na nas złożył prowadzi do pokoju, radości i satysfakcji. Tak więc próbuj, działaj, módl się i pracuj. Przynoś owoce dla Chrystusa.
Proszę, podziel się w komentarzu, jakie owoce przynosi Twoje życie odkąd zdecydowałeś się pójść za Jezusem.